Niezawodnym lekarstwem na pychę jest uznanie w praktyce wielkości Boga. Jak mówi św. Michał Archanioł: "Quis ut Deus? - Któż jak Bóg?" On jeden wielki; On jest źródłem wszelkiego dobra przyrodzonego i nadprzyrodzonego. "Beze Mnie - mówi Pan Jezus - nic uczynić nie możecie" w porządku zbawienia (J 15,5). Sw. Paweł dodaje: "Bo któż cię rozsądzi? I cóż masz, czego byś nie otrzymał?" (l Kor 4,7). "Nie jakobyśmy zdolni byli pomyśleć co sami z siebie, jako z siebie, ale zdolność nasza z Boga jest" (2 Kor 3,5).
Sw. Tomasz mówi także: "Ponieważ miłość Boga do nas jest przyczyną wszelkiego dobra, nikt nie byłby lepszy od drugiego, gdyby nie był bardziej miłowany przez Boga". A wobec tego dlaczego pysznić się z dobra przyrodzonego lub nadprzyrodzonego, które w nas jest, jakbyśmy go nie otrzymali, lecz jakby ono było naszą własnością i nie było przeznaczone do uwielbienia Boga, źródła wszelkiego dobra? "Bóg jest tym, który w was wywołuje chęć i sprawia wykonanie" (Flp 2,13).
Lekarstwem na pychę jest powiedzenie sobie, że nie jesteśmy sami z siebie, że zostaliśmy stworzeni z niczego przez miłość niezasłużoną Boga, który z własnej woli zachowuje nas w dalszym ciągu w istnieniu, bez czego obrócilibyśmy się w nicość. A jeśli jest w nas łaska, to dlatego, że Jezus Chrystus odkupił nas swoją krwią.
Lekarstwem na pychę jest również powiedzenie sobie, że jest w nas coś niższego niż sama nicość: nieporządek grzechu i jego skutki. Jako grzesznicy zasługujemy na wzgardę i wszelkie upokorzenia; tak myśleli święci i z pewnością sąd ich był lepszy od naszego."